Gentelmeni są już prawie mistrzami, dobry weekend Inter-Car-u

Po zwycięstwie nad Bud-Pap-em 77:60, Gentelmeni już powoli mogą myśleć o świętowaniu mistrzostwa ligi. Drugie zwycięstwo z rzędu odniósł Inter-Car, który pokonał Kar-Bet 51:44. Rasz dzielnie się trzymał trzy kwarty, ale ostatecznie wysoko uległ Corexowi 57:84. Ligowy debiut zaliczył Jakub Drzewiecki, a więc po raz pierwszy w historii ŚALK w jednym meczu zagrali ojciec z synem!

 

Relacje:

Kar-Bet Team – Inter-Car 44:51 (11:12, 10:10, 9:12, 14:17)

Inter-Car wystąpił po raz pierwszy bez swojego lidera Tomasza Bekera, co zmieniło zupełnie koncepcję gry drużyny, która stała się bardziej zespołowa. Ciężar zdobywania punktów i oddawania rzutów rozłożył się na kilku graczy. Mecz przez większość czasu był bardzo wyrównany, a żaden z zespołów przez pierwsze trzy kwarty nie był w stanie wypracować większej przewagi, przez co emocje trwały do samego końca. W trzeciej kwarcie Inter-Car zdołał odskoczyć na 6 punktów przewagi, gdy świetną zmianę dał Michał Ciesielski, który zdobył sześć punktów po szybkich kontrach. Przy tak wyrównanym meczu, zrobiło to różnicę, która ewidentnie zmniejszyła morale graczy Kar-Bet-u. Duże znaczenie miał również pojedynek dwóch wysokich zawodników, Szymona Janickiego z Marcinem Rzosińskim, który zdecydowanie wygrał zawodnik Inter-Car-u. Sporo ważnych punktów dla Inter-Car-u dołożył również Daniel Włodarczyk. W końcówce Inter-Car zdołał utrzymywać kilkupunktowe prowadzenie, a w pewnym momencie odskoczył nawet powyżej 10 punktów. Zawodnicy Kar-Bet-u przebudzili się dopiero w ostatnich dwóch minutach, gdy na odrabianie strat było już zdecydowanie za późno.

 

Bud-Pap/Roplast Team – Gentelmen Team 60:77 (16:20, 9:12, 19:20, 16:25)

Jeśli ktoś mógł jeszcze powstrzymać Gentelmenów w mistrzowskim marszu, to mógł to być tylko zespół Bud-Pap-u. W miarę wyrównana walka trwała przez pierwsze trzy kwarty, choć w ekipie Bud-Pap-u wynik trzymali jedynie Kowalski, Mikołajczak i Chojnacki. Skład Gentelmenów był zdecydowanie bardziej wyrównany, co pozwoliło kontrolować przebieg gry, choć zdarzały się momenty, że Bud-Pap niebezpiecznie się zbliżał. Jeszcze w trzeciej kwarcie po jednej z akcji przewaga Gentelmenów stopniała do zaledwie dwóch punktów. W końcówce górę wzięło jednak doświadczenie faworytów, bardziej wyrównany skład i zmęczenie trójki liderów Bud-Pap-u, a przede wszystkim Krzysztofa Kowalskiego, który mimo 25 punktów, w końcówce zatracił już skuteczność, a złapał jeszcze sfrustrowany sytuacją na parkiecie przewinienie techniczne. Gentelmeni zwyciężyli ostatecznie aż siedemnastoma punktami dzięki świetnej serii „trójek” w samej końcówce. O tym, jak wyrównany mieli skład, może świadczyć, że aż sześciu graczy zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, a najlepszym strzelcem okazał się Patryk Gerke, dobijając rywali w ostatniej kwarcie rzutami z dystansu. Po tym meczu już tylko jakiś kataklizm mógłby odebrać Gentelmenom tytuł mistrzowski, ponieważ dwoje największych rywali odprawili w ciągu niemal kilkudziesięciu godzin.

Rasz/Traktor Parts – Corex Tk Bud 57:84 (7:18, 18:12, 21:26, 11:28)

Rasz z pewnością nie zasłużył na tak dotkliwą porażkę ponieważ przez większość meczu przewaga Corexu oscylowała wokół 5-7 punktów i wcale to nie był taki spacerek dla faworyta. Po dwóch kwartach, gdy Bartłomiej Łobocki trafił na równo z syreną z dystansu, Corex wygrywał tylko 30:25. Bardzo ważne okazały się w tym fragmencie punkty Burmistrza, Krzysztofa Kułakowskiego, który w całym spotkaniu zdobył 14 „oczek” , w tym cztery razy trafił za trzy. Liderem Corexu był natomiast w tym spotkaniu Przemysław Dolny, który choć długo grał z czterema faulami, zdołał dokończyć mecz, zdobywając 28 punktów. Przystępując do czwartej kwarty Corex prowadził pewnie, ale przyzwoitą dla Rasza różnicą dziewięciu punktów. Ostatnia odsłona to już jednak zdecydowana przewaga Corexu, który wygrał tę kwartę 28:11, fundując rywalom prawdziwy festiwal strzelecki. W ramach ciekawostek można dodać, że setną „trójkę” w historii występów w ŚALK zaliczył Karol Drzewiecki, który zdecydował się na ostatnią minutę gry wpuścić na parkiet swojego syna Jakuba. W ten sposób doszło do historycznego momentu w naszej lidze, gdzie w jednym meczu zagrali ojciec z synem. Podsumowując grę Rasza warto jeszcze zaznaczyć, że drugi mecz z rzędu dobre spotkanie rozegrał Kacper Borucki, który rzucił 19 punktów i zaimponował skutecznością rzutów osobistych 6/7. Swoje dołożył również Łukasz Manikowski, a celne trójki zdobył także Bartłomiej Łobocki, ale to wszystko było za mało, by sprawić sensację, choć gdyby nie fatalna czwarta kwarta, wynik dla Rasza mógł być znacznie korzystniejszy.

TK